sobota, 5 sierpnia 2017

Chwila dla Mamy...

Cały ubiegły tydzień moje dzieci były u dziadków na wakacjach, więc tych chwil tylko dla mnie było wiele, choć pewnie jak każdej z Was Drogie Mamy taki czas bez pociech mija "jak z bicza strzelił". Planów było wiele, ale tylko w teorii oczywiście, bo z praktyką jest różnie.
Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić mój sposób na relaks. Osoby, które od dziecka wychowywały się w domach jednorodzinnych pewnie by nie pomyślały, że to właśnie działka i ogródek może być dla mnie odskocznią od codzienności.

Nasz RODOS kupiliśmy na początku czerwca zeszłego roku, wielu pukało się w głowę, że mieszkając na wsi chcemy wypoczywać w mieście. Głównie pracował mój mąż trzeba było zburzyć klitkę, postawić domek, nawieźć ziemi, zasiać trawę, zasadzić tuje, wkopać ogrodzenie itd, ale dzisiaj jesteśmy bardzo dumni i zadowoleni, bo Ninka i Adaś mają miejsce gdzie mogą bezpiecznie się pobawić, a my odpocząć.

Tak było:

 Tak jest:

Widać różnicę?

Mimo tego, że chcemy mieć główny plac tylko z trawą ja zainteresowałam się trochę ogrodnictwem, daleko mi do tego by miejsce przy płocie nawiązywało do cudownych, kolorowych, wiejskich rabatek, ale kilka kwiatków zasiałam/zasadziłam, mam nadzieję, że w przyszłym roku się rozrosną i będą cieszyć nie tylko moje oko.


W dzisiejszej żywności mamy mnóstwo chemii, więc tym bardziej cenne jest spożywanie owoców i warzyw bez zanieczyszczeń. Nasza czereśnia, wiśnie i śliwka, jak również maliny w tym roku obrodziły bardzo skromnie, nie mam pojęcia czy to przez przymrozki, czy może są chore, nie mniej jednak mam zamiar do tego dojść i sprawić by przyszłym roku był urodzaj:)



Zasiałam też ogórki i pomidorki koktajlowe. Z tych pierwszych niestety nic nie wyrosło, jeśli zaś chodzi o pomidorki to część zostawiłam na działce, a część rośnie w doniczkach na balkonie, nie możemy się doczekać kiedy będziemy się nimi zajadać:

Dzisiejsze kobiety mniej się napracują niż nasze babki czy prababki, prace domowe są ułatwione przez maszyny, natomiast te polne zdominowali mężczyźni. Dlatego mi ogromną radość sprawiło to, że mogłam pomóc mężowi w typowo męskich pracach wymagających wysiłku. Stawialiśmy razem domek dla dzieci, natomiast ja wyszlifowałam i pomalowałam ławkę bujaną oraz stół z ławeczkami.





Po skończonej pracy miło było podziwiać zachód słońca nad RODOS, bo kolejny tydzień to powrót do rzeczywistości - dziecięcych śmiechów i marudzenia :)

Aby tradycji stało się za dość -  kiedy pazurki wołają o pomstę do nieba rozkładam swój arsenał i działam:


Pozdrawiam
Etoile

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz